Prezent z pasją

Każdego roku obiecuję sobie, że tym razem o prezentach choinkowych pomyślę już kilka miesiecy wcześniej, żeby nie zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę. Wybór prezentu to przecież proces, czasem długotrwały, a nierzadko samo znalezienie pomysłu na to, czym sprawić radość obdarowywanej osobie, jest znacznie dłuższe od jego realizacji. Czy w tym roku się uda?

O ileż łatwiej, kiedy osoba, którą chcemy obdarować ma jakąś pasję!

Właśnie dla takiej młodej osóbki przygotowałam niedawno prezent. Być może jeszcze nie pod choinkę, ale właśnie taki uszyty na miarę, dopasowany do zainteresowań i pasji.
A jaka to pasja? Odgadnąć nietrudno ;)



Konie są częstym motywem zdjęć i grafik. Niewątpliwie ze względu na ich niezaprzeczalną urodę.
Niespodzianką były dla mnie wycinanki znalezione w moim ulubionym EKO-DECO.
To właśnie dzięki nim udało mi się zaakcentować na pudełku ulubioną dyscyplinę młodziutkiej dżokejki.


Pędzący dżokej idealnie wpasował się w mój projekt.
Mam nadzieję, że ten prezent był miłą niespodzianką dla młodziutkiej miłośniczki konnej jazdy,
a pudełko już wkrótce zapełni się pamiątkami z jej kolejnych osiągnięć sportowych. Trzymam kciuki!

Historia pewnego taboretu

Pamiętam go z dzieciństwa… w kuchni… po prostu był. A kiedy urządzaliśmy nasze pierwsze gniazdko okazał sie niezwykle pomocny i wielofunkcyjny. Już nie tylko służył do siedzenia, czy wdrapywania się na wyższy poziom ;) Bywało, że pełnił rolę stolika do kawy, stolika nocnego, ale równie dobrze stolika stolarsko-montażowego. Z czasem stał się elementem wyposażenia domowego warsztatu obok śrubokrętów, młotków, pił, wiertarek i innych wkrętarek. Po każdym kolejnym remoncie jego stan się pogarszał, co tylko potwierdzało jego zaangażowanie i udział. I nadszedł ten moment kiedy korzystanie z niego mogło okazać sie niebezpieczne…

I nagle miałam się go tak po prostu pozbyć? Dopiero teraz zauważyłam, że te kilka drewnianych listewek i nadgryzione zębem czasu i piły do drewna siedzisko towarzyszyło mi od zawsze i było świadkiem wszystkich kolejnych przeprowadzek. Najpierw tych z rodzicami, potem tych naszych „na swoje”.

szczątki taboretu przed renowacją

I to był wystarczający powód, aby dać mu jeszcze jedną szansę.  Czytaj dalej

Wieszaki Vintage